Anioł, Anioły, Reiki, Uzdrawianie, Egzorcyzmy, Zbigniew Ulatowski, Zbyszek Ulatowski, Barbara Mikołajuk, Basia Mikołajuk, Leszek Żądło, Leszek Zadlo, Moc Anioła, Artykuły, Ogłoszenia, Regresing

2005-01-29 Zbigniew Ulatowski
Szlak astralny – żyła wodna.

NOWA PRZYGODA Z DUCHAMI.

Artykuł będzie o duchach, szlakach astralnych i odpromiennikach na żyły wodne. Ale zaczniemy od czegoś innego.

Do napisania tego artykułu zmobilizował mnie fakt, który dał mi dużo do myślenia, a jednocześnie wzbudził wstręt do osób, które za wszelka cenę wykorzystują człowieka.
Nieświadomość ludzka jest pretekstem dla tych, którzy „dobrze” przekonują i robią wodę z mózgu. Wiele osób mówi: „hm. hm., dobry bajer to pół sukcesu, by zarobić kasę na niewiedzy innych”. Nie wszyscy zajmują się wiedzą paranormalną i nie każdy od razu może być radiestetą czy egzorcystą. Są to lata ciężkiej pracy z nad świadomością i jeszcze do końca się nie wie wszystkiego, co chciałoby się zrobić, by pomóc tym, którzy cierpią z różnych przyczyn.
Człowiek w chwili słabości, gdy się z nim coś dzieje i nie umie sobie z tym poradzić, zrobi wszystko, by poczuć się lepiej. Można go wówczas nabić w tak zwaną przysłowiową butelkę. Ludzie, którzy umieją wykorzystać ten fakt, są górą, gdyż zarobią kasę, a ci, którzy zostali wykorzystani, czekają na poprawienie się sytuacji. Czasami nadświadomość przyjmie to pozytywnie i jest lepiej, a czasami czekamy, aż zmiana dokona się. Godzimy się z tym. W chwili gdy poczujemy, że wszystko co było przedtem, wraca, jesteśmy zawiedzeni i czujemy się oszukani. Przestajemy ufać, obawiamy się, że znów nas ktoś oszuka.

Zapewne niektórzy zetknęli się ze słowem „szlak astralny”. To droga, po której przemieszczają się duchy zmarłych.
Trudno nam uwierzyć w coś, czego nie widać. Czasami nie trzeba widzieć, a mimo wszystko odbieramy intuicyjnie w naszym biopolu, że jest coś nie tak. Czasami czujemy nieprzyjemny chłód lub nawet zauważamy, że coś nami usiłuje zawładnąć i wówczas zmieniamy pogląd na życie po śmierci. Ale czy wszystkich musi to spotkać, by zmienili zdanie?
Chyba nie! Wystarczy sięgnąć po wiedzę do swojej nadświadomości i możemy ujrzeć prawdę. Możemy też poddać się sesjom regresingu, by przekonać się, że istnieje życie po naszej śmierci. Duchy istniały, istnieją i będą istnieć, dopóki będzie istniało życie.
Wiemy, że dusza ludzka jest nieśmiertelna, a nasze ciało to tylko narzędzie do odpracowania czynów karmicznych z byłych żyć. Lecz nie zdajemy sobie sprawy z tego, że i my po śmierci możemy szukać pomocy u istot żywych. My także możemy znaleźć się w takiej samej sytuacji z uwagi na czyny popełniane za życia.
Jedni wyśmiewają się z duchów, inni je przeklinają, a jeszcze inni dręczą i niepokoją robiąc seanse spirytystyczne. Zastanówmy się nad tym, jak byśmy czuli się, gdybyśmy byli na ich miejscu? Czy byłoby nam przyjemnie?
Kto to jest duch?
To istota niematerialna, czyli światło naszego pola aurycznego, po śmierci zachowująca jasność myślową. Zachowanie duchów jest takie samo jak człowieka, z tą tylko różnicą, że my możemy dużo więcej mając ciało, a duch ma ograniczone możliwości. Co prawda, aby dalej żyć w postaci niematerialnej, musi się czymś żywić. Jego pożywieniem jest energia, którą posiada człowiek lub zwierzę. Niektóre zagubione duchy przyczepiają się do ludzi lub tworzą kanały przepływu energii i starają się być w pobliżu człowieka. Ludzie z ciekawości i niewiedzy przyciągają sobie energie astralne nie wiedząc, że każdy taki energetyczny stwór zakłóca nam nie tylko umysł, ale i przyczynia się do chorób. Wyciąganie energii i zasilanie astralne duchów jest czymś, co w końcu spowoduje śmierć. Wiadomo, że wszyscy jesteśmy śmiertelnikami, ale dlaczego mamy umierać przed czasem dla nas przeznaczonym? Czy potrzebne jest nam cierpienie? Czy nie możemy żyć pełną miłością? Życie w zasadzie jest piękne, lecz to my sami sobie szkodzimy i tworzymy problemy, które powodują nasze cierpienie i niszczenie ciała fizycznego.
Sami przyciągamy sobie nieświadomie duchy przez myślenie o nich szukając ich pomocy lub wsparcia, gdy jesteśmy bezradni. Przez żal lub przywiązanie nie pozwalamy osobom najbliższym spokojnie odejść w stronę światła. Taki duch pozostaje przy nas i rezygnuje z drogi świetlnej czując się potrzebny. Chciałby nam pomóc, ale wówczas, zaczyna się dla niego problem; jest bezradny. Ukazuje nam różne sygnały, lecz my nie umiemy się z nim porozumieć, gdyż nie zdajemy sobie sprawy, że jest przy nas. Robi wszystko, by nawiązać z nami kontakt, przyczepia się do nas nie wiedząc o tym, że w tym momencie nam szkodzi.
Każde wejście bytu w nasze pole auryczne tworzy kanał, do którego mogą wchodzić również i inne byty nie związane z nami uczuciowo. Wówczas zaczyna się proces opętania czy nawiedzenia.
Dokładniej o szlaku astralnym opisuje Leszek Żądło  na swojej stronie internetowej, w art. Szlaki astralne i Niebezpieczne miejsca. http://www.ezosfera.pl/leszek/artykul/149  i  http://www.ezosfera.pl/leszek/artykul/315 . Ja w obecnym artykule pragnę ujawnić wartości i neutralizowanie go.
Osoby które nie mają zielonego pojęcia, że coś takiego istnieje, zaprzeczają temu i myślą, że to wpływ żył wodnych. Zakładają odpromienniki, które mogą jeszcze bardziej zwiększyć siłę tego wpływu, gdyż umocnią wartość energetyczną, która sprzyja istotom tam się poruszającym i tym się żywiącym. Przekonałem się niejednokrotnie, że osoby zwracające się do mnie o pomoc w sprawie żył wodnych mówiły: „mamy założony odpromiennik, a czujemy się tak samo jak przedtem”. Radiesteta założył odpromienniki, ale dlaczego one nie działają?
Owszem, działają ale na żyły wodne, a nie na szlak astralny. Neutralizują tylko cieki wodne, lecz w tym samym czasie mogą spotęgować szlak astralny, który się w tym miejscy znajduje. Radiesteci nie muszą w to wierzyć, ale w tym samym czasie psują sobie opinie, bo ich metody nie działają. Każdy radiesteta powinien to wiedzieć i po założeniu odpromiennika sprawdzić, czy jest wszystko w porządku. Jeśli odpromiennik jest skuteczny i działa, to na pewno, inny radiesteta nie wykryje szkodliwych wpływów.
Wiem z własnego doświadczenia, że są różne sposoby, by zneutralizować wibracje płynące z promieniowania cieków wodnych, lecz nie wszystkie szlaki astralne tymi samymi metodami można zlikwidować. Wszystko zależy od stopnia i siły promieniowania. Nie każdy radiesteta jest jasnowidzem i może nie widzieć, że na żyle wodnej znajduje się szlak astralny. Może jednak to sprawdzić. Często jednak bywa, że odpromiennik, który założył, może spotęgować wibracje tak, że staną się jeszcze silniejsze niż przedtem.
Osobiście nie jestem zwolennikiem zakładania odpromienników, które co pewien czas trzeba oczyszczać. Raz założony odpromiennik winien działać do chwili, gdy nie zostanie z różnych przyczyn usunięty. Powinien działać wiecznie. Założyłem setki takich odpromienników i jeszcze nikt nie podważył skuteczności działania tej metody.

Bardzo często dochodzi do mnie wiadomość, że egzorcyści opowiadają, że szlak astralny chodzi za człowiekiem.
Jest to bzdura !
Szlak astralny rządzi się swoimi prawami natury i nie jest uzależniony od człowieka. To człowiek zakłóca jego rytm funkcjonowania. Ludzie nazywają szlak astralny różnie:
- drogą astralną,
- tunelem dusz,
- kanałem astralnym,
- drogą duchów,
Ja, by upewnić się, gdzie leży prawda, wyłączając się z stanu odczuwania ciała fizycznego wchodzę w stan alfa, czyli wchodzę w stan medytacji.
Ostatnio bardzo często uruchamiam proces porozumiewania się z moim aniołem. Nie wszystko mogę powiedzieć publicznie, gdyż są tajemnice, których człowiek nie zrozumie w obecnym czasie. My – ludzie nie jesteśmy gotowi, by otrzymywać wiedzę, która w najbliższej przyszłości spełni się. Człowiek bardzo szybko wpada w panikę i tworzy chaos. Lęk przed nieznanym budzi strach, a obrona może spowodować zniszczenie. Dlatego nie każdemu jest dane ujrzeć prawdę płynącą z przestrzeni boskiej. Podobnie nie wszystkim jest dane ujrzeć to, że z głębi ziemi płyną energie, które przeciwstawiają się człowiekowi.
Radiesteci wykrywają szkodliwe promieniowania np. żył wodnych itp. lecz nie zdają sobie sprawy z tego, że również i w tym miejscu może znajdować się coś, co jest szkodliwe dla człowieka, a odpromienniki, które są zakładane, mogą spotęgować energie znajdujące się w tym miejscu. Szlaku astralnego nie wykryje różdżka, gdyż nie jest do tego przystosowana.

Stosunkowo niedawno zwróciła się do mnie moja sympatyczna przyjaciółka z Krakowa o pomoc. Wyczuwała w swoim domu negatywne wibracje, które przeszkadzały jej i całej rodzinie w normalnym funkcjonowaniu życiowym. Energie płynące z wnętrza ziemi powodowały: zmęczenie, choroby, złe relacje zachowania się w stosunku pomiędzy domownikami, itp. Przysłała mi faksem plan mieszkania. Stwierdziłem silny wpływ szlaku astralnego. Powiadomiłem ją o tym. Była zaskoczona, - przecież miała założone odpromienniki, więc dlaczego to wykryłem?
W trakcie diagnozowania nie widziałem żył wodnych lecz szlak, który emitował bardzo silną negatywną energię. Upewniając się o prawidłowości mojej diagnozy, zwróciłem się do Leszka Żądło, by sprawdził swoją metodą. Okazało się, że jest tak jak ja stwierdziłem. Powiadomiłem o tym moją przyjaciółkę i zaproponowałem zamknięcie szlaku oraz egzorcyzm pomieszczenia. Dostałem zlecenie, by to wykonać. Poleciłem jej, by zdjęła odpromienniki, które nie działały. Zastosowała się do moich poleceń. Wówczas, wysłałem jej ekrany, które miały za zadanie zamknięcia szlaku astralnego, a następnie wykonałem egzorcyzm, by odprowadzić do światła wszystkie duchy, które pozostały w pomieszczeniu. Następnym odpowiednim krokiem, by poprawić samopoczucie osób się tam znajdujących, było ich egzorcyzmowanie. Od tamtego czasu relacje w domu zmieniły się ku zadowoleniu wszystkich domowników.

Czym jest szlak astralny?
Jest to droga wędrówki dusz zagubionych istot zmarłych i negatywnych energii astralnych w obranym kierunku. Szlak astralny można porównać do ścieżki mrówek, które mają wyznaczoną drogę, zaznaczoną odpowiednim zapachem, by wrócić do mrowiska. Raz obrana droga ciągnie się i przedłuża w poszukiwaniu pokarmu. Z uczęszczanej drogi korzystają przez długie lata i nie zmieniają jej kierunku. Gdy coś zniszczy im tę drogę, utworzą sobie nową i to w tym samym miejscu. Nie sposób im tej drogi przekierować w inne miejsce. Nie sposób ich nawet zniszczyć, ponieważ w to miejsce przyjdą inne. Jeśli nie znajdziemy odpowiedniego sposobu, by im tę drogę zasłonić lub stworzyć coś, co by stworzyło lęk, nie mamy szans ich się tam pozbyć. Zasłaniając im przejście na pewnym odcinku drogi po obydwu stronach z łatwością możemy wybrać te, które zostały uwięzione. Długo będą uderzać w przeszkodę, która stanęła im na drodze. Po odpowiednim zabezpieczeniu terenu przez człowieka, mrówki te znajdą w końcu sobie nową drogę omijając przeszkodę, by połączyć się z drugą stroną tej drogi, by podążać w wyznaczonym kierunku.
Tak samo jest ze szlakiem astralnym. Duchy i istoty astralne od wieków podążają obranym szlakiem i nie sposób im tych przyzwyczajeń zmienić, jeśli nie znajdziemy sposobu na zmianę ich decyzji.
Ci egzorcyści, którzy chwalą się, że przesuwają szlaki astralne, są zarozumiali. Bez specjalnego zabezpieczenia terenu światłem ochronnym szlaku przesunąć się nie da. Są tam setki, a nawet tysiące, duchów, co do których człowiek jest zbyt słaby, by równać się z nimi. Tylko stworzenie osłony świetlnej może zmusić je do stworzenia sobie innej drogi, bezpiecznej dla nich. To one same muszą podjąć taką decyzję. My tylko możemy zmusić je do tego, by to uczyniły dobrowolnie lecz możemy zmuszać je do tego podstępem. W wypadku gdy z różnych przyczyn osłona ta zostanie zdjęta, błyskawicznie wrócą na stary szlak.
Pomiędzy duchami a mrówkami jest tylko jedna różnica - mrówki można zobaczyć, a istoty astralne widzą nieliczni. Tylko osoba jasnowidząca lub umiejąca diagnozować szlak astralny z łatwością może to stwierdzić bez problemu.

Żyła wodna wywołuje inne zagrożenia dla zdrowia człowieka niż szlak. Napromieniowanie żyłą wodną możemy bardzo łatwo usunąć z biopola człowieka poprzez wibracje wahadełkiem. Może to uczynić przeszkolony energoterapeuta lub radiesteta. Lecz wibracje spowodowane szlakiem astralnym wyeliminuje tylko egzorcysta i to taki, który odprowadzi byty do światła.
Wielu egzorcystów zbiera byty na siebie, a potem ma problemy z sobą. Osobiście znam takich, ponieważ sam ich egzorcyzmowałem. Nie odprowadzony do światła byt wraca, choć niekoniecznie do tej samej osoby. Najpewniej opęta inną osobę.
Żyła wodna jest zagrożeniem dla człowieka, lecz w mniejszym stopniu niż szlak astralny. Żyła wodna przede wszystkim atakuje stawy i układ kostny. Osłabia organizm i powoduje złe samopoczucie, zaburza sen i może spowodować zmianę polaryzacji. Szlak astralny nie tylko wysysa energię życia tworząc różne choroby w ciele fizycznym. Spowodować może nieporozumienia, zaburzenia umysłu, uruchomić mechanizmy samozniszczenia i może doprowadzić do samobójstw lub zabójstw.
Egzorcyzmowanie człowieka czy zwierzęcia nie jest dużym problemem, jeśli egzorcysta zna różne sposoby, by pochwycić byt lub byty i odprowadzić do światła. Lecz zneutralizować szlak astralny jest nie lada problemem. Tu ma się do czynienia z setkami bytów i tylko odpowiedni ekran tworzący białe światło, a potem egzorcyzm, może pomóc w oczyszczeniu pomieszczenia.
Jak mi wiadomo, na całym świecie jest niewielu egzorcystów, którzy to robią skutecznie. Ja również się do nich zaliczam, gdyż zneutralizowałem mnóstwo szlaków astralnych. Zamykam również czarne dziury, wiry, i próżnie astralne, które ukazują się na szlakach i żyłach wodnych. Potęga ciemnej strony atlantydzkiej ostatnio tworzy kanały astralne, by zasilać w energię duchy atlantydzkie. Coraz częściej w obecnym czasie spotyka się ludzi, którzy są strażnikami astralnej Atlantydy i zasilają ją przez kanał astralny pobierając energię od człowieka lub zwierzęcia i ptaków.

W obecnym czasie zostać profesjonalnym egzorcystą jest nie lada problemem, gdyż coraz więcej ludzi zajmuje się metodami paranormalnymi. Po śmierci taki duch potrafi się nieźle bronić. Egzorcyzmy ostatnio stają się coraz bardziej skomplikowane i trudne do wykonania. Te osoby, które robią kursy egzorcystów, są zwykłymi manipulantami i zależy im, by zarobić kasę. Gdyby wystarczył kurs, to wszyscy moglibyśmy to robić. Jeśli by to było takie proste, to egzorcyzm byłby niepotrzebny, bo moglibyśmy bronić się sami. Nie wystarczy być silnym, nie wystarczy tylko czegoś chcieć, nie wystarczy się czegoś nauczyć, by wykonywać to profesjonalnie. Należy mieć w sobie to coś, co się nazywa silą wewnętrznego oddziaływania energią umysłu. Profesjonalny egzorcysta powinien widzieć przez jasnowidzenie, z czym ma do czynienia, by mógł to odesłać do światła. W wypadku, gdy tego światła nie widzi, to gdzie odeśle? W przestrzeń, czy do piekła? Tak to robią księża katoliccy. A przecież piekła nie ma; piekło jest na ziemi i to my sami sobie je tworzymy, żyjemy w nim. Czyli odsyłamy taki byt w to miejsce, gdzie był dotychczas. Czy w ten sposób pomagamy?
Czasami wystarczy modlitwa, wystarczy przesyłanie miłości, czasami wystarczy tylko ciepłe słowo wybaczenia. Ale na jak długo? Nie na każdego ducha czy astralne zło to działa. Owszem – na jakiś czas to pomoże. Byt taki odsunie się i jeśli nie pójdzie do światła, wróci jeszcze silniejszy niż przedtem. Musi on żyć, a jego jedynym pożywieniem jest energia, więc przyczepić się może już nie do nas, lecz do kogoś innego. W tym wypadku krzywdzimy inną osobę, która będzie cierpieć, ale „co to nas obchodzi, ważne, że my mamy spokój”. Czy tak ma wyglądać niesienie pomocy?
Często dochodzi do mnie wiadomość, że osoby zajmujące się metodą Reiki próbują wykorzystywać klucze uzdrawiające do celów egzorcystycznych, lecz nie zdają sobie sprawy z tego, że w ten sposób szkodzą sobie. Klucze Reiki nie są do tego przeznaczone. Używając je w tym celu możemy paść ofiarą opętania. Tylko klucz Wielkiego Mistrza Reiki ma wartości otwierania kanału do przestrzeni, ma też siłę tworzenia światła lecz do egzorcyzmu potrzebny jest SPECJALNY klucz, który stworzy wir w jedną stronę, by odprowadzany byt się nie cofnął z powrotem. Są różne inne metody by to robić skutecznie np. metoda Huny którą opisał Leszek Żądło w (art.,,Nie taki duch straszny – czyli egzorcyzmy według Huny”) Nie znam się na tej metodzie, więc wierzę Leszkowi w jej skuteczność.

PRZYGODA Z DUCHAMI.
Podam przykład, jak zmuszony zostałem opuścić ciało w pogoni za bytem, który uciekł mi z kanału światła. Po raz pierwszy bytowi udało się przechytrzyć moich przewodników i mnie.
Kilka godzin po egzorcyzmowaniu pewnej osoby przewodnicy moi wprowadzili mnie w stan alfa i wyszedłem z ciała. Miało to być dla mnie nowe doświadczenie, które mogło zakończyć się dla mnie śmiercią. Moim zadaniem było pochwycić uciekiniera i zamknąć w klatce astralnej, by zmusić do pokory i dobrowolnego pójścia w stronę światła. Fakt ten wyczuła , wówczas moja asystentka  (Basia), która przyjechała dwie godziny wcześniej, niż było to zaplanowane. Początkowo myślała, że po prostu śpię. Po chwili zaniepokoiło to ją i postanowiła wraz z Anią obudzić mnie. Początkowo było to tylko wołanie, potem szarpanie. Mój brak reakcji na bodźce zewnętrzne wskazywał na brak przytomności. Wezwały pogotowie. Na noszach zostałem wyniesiony do karetki pogotowia i zawieziony do szpitala. Podłączono mnie pod respirator z monitorem i podawano kroplówki. W ten sposób przerwano mi wykonanie posłania.
W owym czasie nie byłem skory wrócić do ciała, gdyż miałem inne zadanie do wykonania. Widziałem wszystko z góry: pielęgniarki, lekarza słyszałem i czułem Basię i Anię, nie potrafiłem wrócić. Z jednej strony czułem się całkiem fajnie, a z drugiej byłem zły, że nie pozwolono mi wykonać zadania pościgu za bytem. Trwało to 12 godzin. W końcu nie wiedziałem co robić. Czułem się jak duch. Zaniepokoiło mnie to i postanowiłem wrócić do ciała, wreszcie odzyskałem przytomność. Po powrocie do ciała czułem się oszołomiony - urwała mi się pamięć. W pierwszej chwili nie wiedziałem, co się tak na prawdę stało. Basia i Ania były przy mnie, lekarz proponował mi pozostanie w szpitalu, ale odmówiłem. Przywiozły mnie do domu. Byłem tak słaby, że nie mogłem samodzielnie stanąć na nogach. Byłem świadom, lecz całkowicie wyczerpany z energii. Usnąłem. Na drugi dzień jeszcze nie mogłem znaleźć się w sobie. Następnego dnia już było wszystko w normie.
W nocy już byłem gotów do następnego zlecenia egzorcystycznego. Nie mogłem sobie pozwolić na to by nie pomóc następnej osobie która potrzebowała mojej pomocy.
Po północy jak zwykle zacząłem egzorcyzm. Cały proces oczyszczania, ku mojemu zaskoczeniu, przebiegł spokojnie. Pole auryczne zostało uwolnione od wpływów astralnych. Nic nie wskazywało na to, że mogłoby się coś dziać nadprzyrodzonego. Postanowiłem zakończyć rytuał. Nagle - całkiem nieoczekiwanie poczułem, że coś zaczyna mi wchodzić na nogi. Od stóp w kierunku kolan przeszywało mnie potworne zimno, odczucie było tak raptowne, że przeraziłem się. Nie znaczy to, że się bałem, ale byłem emocjonalnie zaniepokojony. Szybkim ruchem sięgnąłem po akcesoria potrzebne mi w takim przypadku, które mam pod ręką. Zacząłem oczyszczać siebie, by zepchnąć to z mojej ochrony i udało się. Poczułem wyraźne ciepło czystej energii. Astral ten uwięziony został w kanale w asyście strażników anielskich, poczęstowałem go miłością i białym światłem, widziałem jak wchłaniało go światło i zginął w nim z mego pola widzenia. Zakończyłem rytuał, dziękując przewodnikom za pomoc i opuściłem gabinet.

Dowiedziałem się podczas medytacji od mojej przewodniczki duchowej - ,,Julity”, że był to ten sam byt astralny, którego miałem zamknąć 2 dni wcześniej w klatce astralnej. To samo również potwierdził mi Leszek podczas rozmowy, że był to byt nasłany na mnie przez nieżyczliwą mi osobę z rytuałem śmierci przy pomocy ciemnej strony astralnej. Dowiedziałem się również, że władam mocą, która jest zagrożeniem dla bytów i strażników ciemnej strony atlantydzkiej. Okazało się, że mogę władać nie tylko na ziemi ale i w astralu.
Wniosek z tego :
osoby i byty, które są dobre i nie działają złem, mogą spać spokojnie, lecz te, które działają złem, niech nie próbują wchodzić mi w drogę. Zaznaczam, że nie będę tak tolerancyjny jak ostatnio i z miłością odeślę to, nie do światła lecz do adresata ze spotęgowaną siłą, co może przynieść nieodwracalne skutki dla nadawcy, nawet jego śmierć. Warto zastanowić się nad tym, co i komu się wysyła, gdyż to co wysyłam,y wrócić może do nas. Czy tego właśnie chcemy?

Dla mnie wyszkolenie profesjonalnego egzorcysty nie jest problemem. Lecz zanim zdecyduję się podpisać na dyplomie weryfikacji, że osoba taka może to robić moją metodą, która jest z posłania. Musi przejść testy jasnowidzenia, a jego siła dematerializacji musi wynosić co najmniej 40 stopni, jest to dużo, ale możliwe. Ponadto jest to wiedza tylko dla Wielkich Mistrzów Reiki, których wprowadzę w świat Wiedzy Kryształowej. Po takim kursie uczestnik otrzyma tylko inicjację i jeśli będzie godny otrzymać tę wiedzę, to pozna ją. Zostanie nie tylko egzorcystą ale i Mistrzem uzdrowień fantomowych. Wówczas otrzyma pomoc przewodników i stanie na drodze do oświecenia.



©2005 Zbyszek Ulatowski · wykonanie strony: enedue.com